O tym, że naprawdę warto czytać, co się podpisuje

Dziś chciałbym podzielić się historią, która może być przestrogą dla wielu osób.

Do Kancelarii zgłosił się Klient z prośbą o pomoc. W rękach trzymał umowę, z której wynikało, że wydzierżawił swoją ziemię pod instalacje jednego z odnawialnych źródeł energii. Wydawało mu się, że dokonał korzystnej decyzji, zapewniając sobie dodatkowy coroczny dochód bez angażowania własnych środków. Niestety, rzeczywistość okazała się inna. Umowa, choć na pierwszy rzut oka wydawała się jasna, zawierała szereg skomplikowanych zapisów, które zabezpieczały głównie interesy drugiej strony.

Minęły ponad dwa lata od podpisania umowy, a obiecane pieniądze nie pojawiały się na rachunku bankowym. Po przeanalizowaniu umowy okazało się, że Klient będzie otrzymywał wynagrodzenie dopiero, gdy zostanie spełniony szereg warunków, które do tej pory nie zostały spełnione i w rzeczywistości nigdy do ich spełnienia może nie dojść. Kiedy Klient postanowił rozwiązać umowę, dowiedział się, że za jej przedwczesne zerwanie grozi mu bardzo duża kara pieniężna. Niestety, brak dokładnej analizy zapisów umowy i podpisywanie jej w ciemno, bo ktoś powiedział, że „taką umowę każdy podpisuje” lub zapewniał, że „nie ma co czytać, bo wszystko jest ok” może doprowadzić do sytuacji, gdy będzie już za późno, aby coś zmienić.

Każdą umowę, a zwłaszcza taką o dużych konsekwencjach majątkowych, trzeba dokładnie przeczytać, a w razie wątpliwości warto ją skonsultować z adwokatem, co może zaoszczędzić dużo pieniędzy oraz również dużo zdrowia.